Zakopane jako miejsce historyczne
Historyczne? Prędzej histeryczne… Z przeszło 400-letniej historii Zakopanego ledwie ostatnie 200 lat pozostawiły po sobie jakieś ślady, a to co nazywamy zabytkami zakopiańskimi w przeważającej mierze pochodzi z XIX wieku i to raczej z końca, niż z początków tego stulecia. A niemal na palcach można by policzyć te zabytki, które sprawiają estetyczne wrażenie i mają jakąkolwiek wartość artystyczną i historyczną zarazem. Pewnie, Zakopane to nie Paryż, ale nieraz mam wrażenie, że i u nas przydałby się urbanista-terminator na miarę barona Hausmanna, który by ułatwił korzystanie z miasta, zarazem eksponując to, co w nim jest najbardziej wartościowego, traktując buldożerem to co tylko udaje zabytek, którego jedyną wartością jest to, że pochodzi sprzed 1939 roku.
Wiadomo, że najstarszym obiektem sakralnym jest pochodząca z 1800 roku Kaplica Gąsieniców, usytuowana między Starym Kościołem, a Starym Cmentarzem (które zresztą są od niej o mniej więcej pół wieku młodsze). Z podobnego okresu pochodzi fragment muru domu na Kozińcu, naprzeciw Domu pod Jedlami. Starsza nieco jest chałupa Jana Krzeptowskiego Sabały na Krzeptówkach, powstała z końcem XVIII wieku. Przyznajmy, nie są to imponujące daty – na pobliskim Spiszu nietrudno znaleźć budowle z połowy XIV wieku, a we Frydmanie Kościół Św. Stanisława zaczął być budowany w XI wieku…
Pewno nieco dłużej zatrzymalibyśmy przy zabytkowych domach projektowanych w końcu XIX wieku w stylu zakopiańskim przez Stanisława Witkiewicza, bo są to dzieła oryginalne, wywodzące się z regionu podhalańskiego, w których znać rękę utalentowanego mistrza, a w dodatku miały jako tło sprawy społeczne i patriotyczne, o czym pomówimy przy innej okazji. Cóż z tego, jeśli tylko trzy z nich są naprawdę ładnie i dobrze utrzymane: pierwsza „stylowa” willa „Koliba”, wybudowana w 1893 r., „Dom pod Jedlami” z 1897 i kaplica w Jaszczurówce, z 1906. Pierwsza jest obecnie oddziałem Muzeum Tatrzańskiego, drugi pozostaje własnością prywatną rodziny Pawlikowskich, Woźniakowskich i Tarnowskich. Kaplica należy do parafii księży Marianów na Cyrhli.
To co z tą historycznością Zakopanego? Cóż, niewątpliwie w pewien sposób istnieje, ale realizuje się w znacznie większym stopniu w sferze ducha, niż materii. W żadnym innym bowiem mieście tej wielkości nie pojawiało się bowiem tak wiele ważnych osobistości z rozmaitych dziedzin sztuki, twórców i kreatorów opinii publicznej – czyli, jak to drzewiej mawiano – „budzicieli ducha”. Od czasów doktora Chałubińskiego – który co prawda Zakopanego nie „odkrył”, ale za to stworzył mu pozytywny PR – funkcjonuje opinia o Zakopanem, jako „mieście artystów”. Artyści jeżdżą do Zakopanego – chcesz być artystą, jedź do Zakopanego – uwielbiasz artystów, jedź do Zakopanego – chcesz być uznany za artystę, jedź do Zakopanego. No cóż – gruźlica w tym środowisku była niemal obowiązkowa, a Zakopane uchodziło w owym czasie za stację klimatycznego leczenia tej choroby. Stąd też popularność Zakopanego wśród artystów. Oczywiście, bywali tu i całkiem zdrowi twórcy, których ściągała pod Giewont niezwykła atmosfera tego miejsca, inspirująca sztuką ludową (Paderewski) czy po prostu wyzwalająca dyspozycję twórczą (Sienkiewicz). Niektórzy przyjeżdżali tu przez wiele lat, kilku zamieszkało na stałe. Tak było na przełomie wieków. A w latach międzywojennych niektórzy z twórców – stałych bywalców lub wręcz stałych mieszkańców – stali się symbolami Zakopanego: Makuszyński, Szymanowski, Witkacy…
Po II wojnie światowej miasto zaczęło szczycić się swymi dawnymi bywalcami i z inicjatywy ówczesnego dyrektora Muzeum Tatrzańskiego Juliusza Zborowskiego na wielu domach umieszczono pamiątkowe tablice, informujące o pobytach w nich dawnych osobistości. Kłopot w tym, że niektóre budynki trzeba by ozdabiać niejedną tabliczką z nazwiskami rozmaitych VIP-ów z nimi związanych. Niekiedy tak właśnie się dzieje. Na stylowej willi „Czerwony Dwór” koegzystowały zgodnie koło siebie tablice z napisami „W tym domu w latach 1918-1919 mieszkał Stefan Żeromski”, „Przedszkole im. Karola Szymanowskiego”…
Jeszcze przed I wojną światową zaczęto co sławniejszych bywalców Zakopanego obdarzać „ich” ulicami. Jako jeden z pierwszych taki prezent, jeszcze za życia (w 1898 r), otrzymał Henryk Sienkiewicz i jako jeden z nielicznych rzeczywiście mieszkał przy ulicy noszącej jego imię. Ale kilka lat później, po nadaniu tej właśnie nazwy… Kornel Makuszyński mieszkał przy ul. Tetmajera. Kazimierz Tetmajer przy ul. Za Strugiem, która oczywiście nie ma nic wspólnego z Andrzejem Strugiem, który ma swoją ulicę w miejscu, gdzie mieszkał Stanisław Marusarz. Imię Marusarza nosi skocznia, która znajduje się przy ulicy Bronka Czecha, który mieszkał przy Rynku. Strug najczęściej zatrzymywał się przy ulicy Chałubińskiego. Tytus Chałubiński oczywiście mieszkał przy ulicy Chałubińskiego, ale wejście do jego posesji znajduje się przy ulicy Zamoyskiego. Zamoyski mieszkał znacznie wyżej, w Kuźnicach, początkowo w willi Adasiówka (dziś – Księżówka), która znajduje się u wylotu ulicy Karłowicza. Karłowicz co prawda mieszkał przy dzisiejszej ulicy Karłowicza, ale willa „Fortunka” gdzie się zatrzymywał administracyjnie zaliczona jest do Bulwarów Słowackiego. Słowacki, uff… w Zakopanem nigdy nie był…
A więc Zakopane jednak jest miejscem historycznym, co było do okazania.
Tekst: Maciej Pinkwart
Dodaj komentarz