Gierymski. Poeta światła
Wiadomo, że szczęśliwa miłość bywa wielkim motorem napędowym dla twórczości. Wiadomo też, że jeszcze większym motorem napędowym bywa miłość nieszczęśliwa… Zapewne, gdyby w 1874 roku 24-letni Aleksander Gierymski nie zakochał się w starszej o lat jedenaście Helenie Modrzejewskiej – też byłby wielkim malarzem, zwłaszcza, że miał już za sobą studia w słynnej monachijskiej Majsterszuli, i to studia zakończone zdobyciem złotego medalu. Razem z nim w Akademii Sztuki w Monachium studiowali w tym samym czasie Józef Chełmoński, Adam Chmielowski i Stanisław Witkiewicz. Ten ostatni, wkrótce po przedwczesnej śmierci
Gierymskiego, opublikował blisko 100-stronicową monografię jego twórczości, obwołując go geniuszem malarstwa.
Po ukończeniu studiów malarskich w Monachium wszyscy czterej – Chełmoński, Chmielowski, Gierymski i Witkiewicz zaczęli się spotykać w Warszawie – regularnie bywając w salonie wielkiej gwiazdy scen polskich – Heleny Modrzejewskiej. Stugębna warszawska plotka uczyniła z nich kochanków aktorki, dokładając do listy jeszcze początkującego wówczas pisarza Henryka Sienkiewicza oraz leciwego już doktora Tytusa Chałubińskiego. Pewno w Modrzejewskiej kochało się wtedy pół miasta (drugie pół ją nienawidziło), ale skandalu o mało nie wywołał właśnie Gierymski, który swego zadurzenia nawet nie próbował ukrywać. Jakieś wyznanie, może jakiś list przechwycił mąż Heleny, Karol Chłapowski i odegrał bardziej, niż zrobił karczemna awanturę. Do pojedynku – wbrew oczekiwaniom wielu – nie doszło, bo rodzina wyprawiła malarza za granicę. Osiadłszy w Rzymie – otrzeźwiał.
Tak miłość zgasła i nie zdążyła choćby owocu wydać w sztuce. Powiem Ci prawdę – pisał w 1875 r. z Rzymu Gierymski do przyjaciela – ona mi przez długi czas nie pozwoliła nic robić i pomieszała mi zupełnie moje szyki malarskie.
Na szczęście zatem, młody malarz zaczął podróżować i wrażenia z tych podróży utrwalać w szkicach i na płótnie. Żył krótko (1850-1901), wiele przeżył, pracował ponad swoje wątłe siły, sporo chorował, zmarł w rzymskim szpitalu psychiatrycznym i w wiecznym mieście został pochowany. Motywów do swego malarstwa szukał w Rzymie, Paryżu, Warszawie, w Niemczech i różnych miastach Italii. Pozostało do naszych czasów sto kilkadziesiąt płócien, rysunki, szkice, fotografie i drzeworyty, wykonane na podstawie dzieł Aleksandra Gierymskiego. Większość z nich zgromadzono na otwartej 20 marca 2014 r. wystawie w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Wielka retrospektywa twórczości artysty gromadzi ok. 120 obrazów i szkiców olejnych, 70 rysunków, szkice, drzeworyty (ponad 100), pochodzących głównie ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie oraz 18 muzeów polskich, dwóch instytucji zagranicznych i wielu zbiorów prywatnych, ułożonych w kolejności chronologicznej, doskonale ilustrując rozwój drogi twórczej Gierymskiego.
Bardzo ciekawe są zestawienia szkiców, prób projektowych i gotowych dzieł, często w kilku wersjach (Anioł Pański, Żydówka, Luwr…). Niektóre ważniejsze prace możemy oglądać w opracowaniu elektronicznym na standach, gdzie zaprezentowane są kolejne stadia prac nad projektami, zmiany w trakcie realizacji, przemalowania itp.
Jak każda wystawa monograficzna, tak i ta jest nieco nużąca w odbiorze, ale koncepcja jest niezwykle kształcąca, a dodatkowe interesujące aspekty życia i twórczości Aleksandra Gierymskiego pokazują umieszczone na podłodze niektórych sal mapy, ilustrujące jego peregrynacje artystyczne.
Wystawa warszawska (czynna do 10 sierpnia 2014) jest częścią projektu Bracia Gierymscy, którego druga część, poświęcona pracom starszego brata – Maksymiliana Gierymskiego (1846-1874), otwarta zostanie 25 kwietnia 2014 w Muzeum Narodowym Krakowie i będzie czynna do 10 sierpnia.
Tekst: Maciej Pinkwart
Fotografie: Renata Piżanowska
Dodaj komentarz