Nasturcje na Harendzie
Ech, te zakopiańskie przysiółki… Z dala od ceperskiego gwaru Krupówek, gdzie wąskie drogi łączą pospołu XIX-wieczne domy z nowoczesnymi willami, przechowały za drewnianymi ścianami chałup urok dawnej wsi uzdrowiskowej, gdzie przyjeżdżało się szukać spokoju, natchnienia i zdrowia. W centrum miasta, gdzie niemal na każdym domu można by było przybijać po kilka tablic upamiętniających sławnych lokatorów – jakoś nie bardzo ceni się blask tej minionej sławy. Na przedmieściach przeciwnie: wspomnienia o bywalcach dodają blasku całej okolicy.
Harenda jest jednym z nich. Rozłożona malowniczo między zatłoczoną zakopianką a Harendziańską Grapą, jak tu nazywają lokalną część pogórza gubałowskiego, rozcięta na dwie części przez kanion potoku Zakopianka, jest zwornikiem między „miejskim” Zakopanem, a urbanizującym się coraz bardziej Poroninem. Dawniej droga krakowska biegła skrajem osiedla nad potokiem – dziś, na szczęście, nieco odsunięto ją na południe, dzięki czemu w domach Harendy tylko z daleka dochodzi szum przejeżdżających zakopianką samochodów, cichnący dopiero przed północą…
Z pewnością największym i najbardziej znanym z bywalców Harendy jest Jan Kasprowicz – wielki poeta, prozaik, tłumacz i literaturoznawca, który początkowo – od końca XIX wieku – związany był z Poroniem, gdzie zatrzymywał się wielokrotnie w domu Mardułów-Gałów. Dom na Harendzie, wybudowany przez Jana Klusia-Fudalę w 1920 roku, kupił Kasprowicz w 1923 roku od osiadłej tu początkowo angielskiej malarki Winnifred Cooper (później jednej z aktorek Witkacowskiego Teatru Formistycznego) za sumę 500 funtów szterlingów, pochodzących z zaliczki za tłumaczenie dzieł Szekspira. Stąd poeta mawiał, że dom na Harendzie „zafundował mu pewien Anglik, niejaki Szekspir”… Cóż to były za piękne czasy, kiedy to za zaliczkę wydawniczą można było kupić dom…
Mieszkał tu zaledwie trzy lata, już bardzo ciężko chory, ale wciąż tworzący, kochający i kochany przez młodszą o 27 lat trzecią żonę, Rosjankę – Marię z Buninów. I to jej zawdzięczamy utworzenie w domu Kasprowicza – dziś nazywanym po prostu „Harendą” – muzeum biograficznego poety. Za jej staraniem także opodal stanęło zaprojektowane przez Karola Stryjeńskiego mauzoleum, gdzie spoczęły prochy Jana Kasprowicza, a z czasem – także jego żony Marusi.
Muzeum prowadzone jest przez Stowarzyszenie Przyjaciół Twórczości Jana Kasprowicza, mające członków w różnych miastach Polski (oddział Stowarzyszenia jest w Łodzi) i tworzące nić serdecznej przyjaźni, jaką „Harendzianie” otaczają dom poety, całą Harendę, a przy okazji i Zakopane.
Miejsce, gdzie na wysokiej skarpie nad potokiem wznosi się muzeum Kasprowicza jest niezwykle urokliwe. Za czasów poety z domu był widok na najpiękniejsze szczyty Tatr Wysokich z Lodowym w środku, wokół kwitły nasturcje, a w pobliżu wznosił się podobny w stylu budynek należący do krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Dziś jest to dom plenerowy, kiedyś – dom zdrowia, w którym przez pewien okres czasu funkcję gospodarza spełniała Maria Machnicka – kuzynka Karola Szymanowskiego.
W pobliżu wznosi się drewniany, zabytkowy kościół parafialny, pod wezwaniem św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Pierwotnie wybudowany na początku XVIII wieku w Zakrzowie koło Kalwarii Zebrzydowskiej, został przeniesiony na Harendę staraniem zięcia Kasprowicza – artysty malarza Władysława Jarockiego. Pięknie odnowiony i odrestaurowany, jest teraz ozdobą okolicy – a jednocześnie jest najstarszym obiektem sakralnym w Zakopanem.
Ostatnie lata przyniosły zasadniczą zmianę w nostalgicznym krajobrazie Harendy. Staraniem miejscowych działaczy społecznych i gospodarczych wybudowano tu stację narciarską z czteroosobową kolejką krzesełkową i trzema wyciągami orczykowymi oraz rozmaitymi usługami towarzyszącymi. Mimo, iż stok wygląda dość ostro, mogą tu jeździć i narciarze zaawansowani, i początkujący. Ośrodek świetnie funkcjonuje również w lecie, bo co trzecie krzesełko na wyciągu zaopatrzone jest w uchwyt dla rowerów, co stwarza świetne warunki dla uprawiania turystyki kolarskiej w przepięknej widokowo okolicy. W dodatku ośrodek na Harendzie znajduje się przed wjazdem do centrum Zakopanego, łatwo doń dojechać wprost z zakopianki nie wjeżdżając do zawsze zakorkowanego w sezonie miasta. No i jest doskonale widoczny z drogi.
Ale po atrakcjach narciarskich i turystycznych, w letnie poranki i zimowe wieczory warto przejść się między domkami Harendy, odetchnąć świeżym powietrzem i poczuć zapach nasturcji, które kwitną tu tak samo, jak za czasów Jana Kasprowicza.
Tekst: Maciej Pinkwart
Fotografie: Renata Piżanowska
Dodaj komentarz